Ojciec Bolesława Lupy pracował w czasie drugiej wojny światowej przymusowo u Bauera w okolicach Polanicy, ale potem otrzymał gospodarstwo i został, jako rolnik na Dolnym Śląsku. Dlatego Bolesław Lupa urodził się w 1953 roku Kłodzku, ale za rodzinne strony uważa okolice Mszany Dolnej, skąd pochodził ojciec.
Praktykę cukierniczą odbywał w Limanowej, a potem już w Krakowie u Mieczysława Stawiarczyka i Stanisława Śliwy. W 1971 roku zdał egzamin czeladniczy. W 1975 roku trafił do kawiarni „Sukiennice”, czyli dawnego „Noworola”, który jak wiadomo odzyskała rodzina Noworolskich w 1990 roku, gdzie w podziemiach znajdowała niewielka pracownia cukiernicza. W niej produkował na zmianę z drugim cukiernikiem wuzetki, lody, kremy w pucharach cytrynowe, czekoladowe i inne oraz galaretki.
Na zmianie wytwarzali 200 kg lodów, 150 kg kremów, 50 kg galaretek. Kierowniczka lubiła koty. Robiliśmy im jajecznicę – wspomina. W latach 1979-90 kierował pracownią cukierniczą w Wierzynku, gdzie miał pięciu pracowników i uczniów. Obsługiwali wizytę wiceprezydenta USA George Busha. Musieli pracować w maskach, a w lokalu pełna panika. Potem obsługa sesji RWPG w Dębicy. Dostał za to walizkową maszynę do szycia.
W 1990 roku otworzył wraz z żoną Martą cukiernię (Cukiernia Lupa) przy ulicy Skotnickiej 181a. Początki były trudne. Pięć lat pracował sam z żoną i dziećmi, szkoląc uczniów. Obecnie w cukierni pracuje piętnaście osób. Słynie ona z serników i tortów okolicznościowych.
Firma Bolesława Lupy współpracuje z Podwawelską Spółdzielnią Spożywców, dostarczając im swe wyroby. Ma też osiem sklepów firmowych. Bolesław Lupa wychował już następczynię, córkę Iwonę Lupę- Sikora, która wprawdzie ukończyła studia z zakresu politologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale także zdobyła dyplom mistrza cukierniczego. Ma on nadzieję, że dwie młodsze córki Aneta i Agnieszka także dołączą kiedyś do grona cukierników.