Nie zamierzał zostać cukiernikiem. Skończył studia na Wydziale Konstrukcji Lotniczych Politechniki Warszawskiej. Trochę latał jako pilot sanitarny i agrolotniczy. Ale gdy jego siostry ukończyły studia wyższe i zajęły się inną pracą Grzegorz Lisicki zdecydował, że zastąpi jednak ojca w cukierni.
Jego pradziadek miał dwór, dziadek był rządcą w majątku Łęki, ale na skutek szalejącej inflacji ich majątek stopniał gwałtownie. Ojciec Antoni Lisicki poszedł na służbę do bogatego chłopa. Traf chciał, że zaniósł do szkoły w Pilźnie przesyłkę. Tamtejszy nauczyciel zainteresował się wówczas jego edukacją. Potem trafił do Krakowa, gdzie uzupełniał wykształcenie. Namówiony przez kolegę zaczął praktykę w cukierni „Polar” przy Starowiślnej, należącej do Tadeusza Kozłowskiego. Wyzwoliwszy się na czeladnika w 1936 roku trafił do wojska, gdzie w jednostce saperskiej zaliczył podoficerską szkołę dla radiotelegrafistów. Uczestnik kampanii wrześniowej.
W 1939 roku podjął pracę w zakładzie Zdzisława Nabagły przy ulicy Sołtyka. Robił tam kremówki i napoleony, które sprzedawała rodzina koło Hali Targowej. Następnie założył zakład przy placu Wolnica 4. Zaopatrywał partyzantów 106 Dywizji AK w chleb i służył swą wiedzą jako saper. Ukrywał Żyda. Aresztowany, spędził rok w celi śmierci, a potem w obozie w Płaszowie. W styczniu 1945 roku uczestniczył w akcji mającej nie dopuścić do wysadzenia mostu kolejowego przy Grzegórzeckiej, a potem w rozminowywaniu innych mostów Krakowa. Po zakończeniu wojny aresztowała go bezpieka. W więzieniu spędził dwa lata. Potem nadal prowadził pracownię przy placu Wolnica, jedną z dwóch, które ocalały z epoki stalinizmu w Krakowie. W 1959 zbudował pracownię przy ulicy Bronowicką 55, którą wyposażył w nowoczesny sprzęt. Zmarł w 2003 roku.
Jego syn Grzegorz prowadzi firmę wspólnie z żoną Marzeną. Ich wyroby odbiera kilka hurtowni. Mają dwa sklepy firmowe przy ulicach Bronowickiej 55 i Balickiej 284.