W 1936 roku Władysław Gądek, rodem z Koszyc, otworzył piekarnię przy ulicy Tarnowskiego. W trzy lata potem przeniósł ją na ulicę Koletek. W czasie drugiej wojny światowej wstąpił do AK i wypiekał zakazane przez hitlerowców białe pieczywo, w które zaopatrywał podziemie, wskutek czego nie uniknął kłopotów ze strony władz niemieckich.
9 czerwca 1946 roku zmarł na zawał, niedługo po urodzeniu się syna Ryszarda. Zakład przejęła żona Maria, która mając czworo dzieci borykała się z trudnymi realiami codzienności. Bardzo pracowita, wstawała o trzeciej rano, aby podołać wszystkim obowiązkom zarówno rodzinnym, jak zawodowym.
W tym czasie bardzo pomagał rodzinie Gądków Zbigniew Resich, który wówczas był sędzią Sądu Wojewódzkiego, od 1953 roku sędzią Sądu Najwyższego, a potem jego pierwszym prezesem i przewodniczącym komisji prawa człowieka przy ONZ.
Na przełomie lat 1969 -70 Ryszard Gądek otworzył cukiernię, a w 1972 roku dołączyła siostra Barbara, ale od 2007 roku zakład znów prowadzi sam. W 1994 roku został mistrzem w zawodzie cukiernika. Jego firma produkuje ciastka drożdżowe, napoleony, kremówki. Jak mówi, pieczywo należy tak wypieścić, aby samo prosiło swym wyglądem o zjedzenie. Jego stali klienci, to sportowcy, a zwłaszcza z tenisiści z pobliskiego „Nadwiślanu”.
– Siostry Radwańskie wychowały się na moich drożdżówkach – stwierdza z dumą. – Lubią też makowce. Ich dziadek był moim trenerem, bo ja też lubiłem grać w tenisa. Uwielbiam sport. W 1964 roku grałem w piłkę nożną w „Cracovii”. Moi koledzy to słynni piłkarze: Janusz Kowalik, Krzysztof Hausner. Oczywiście to też moi klienci.
Firma zatrudnia dwudziestu pracowników i posiada sklepy przy ulicy Koletek 19, Krakowskiej 20, Kobierzyńskiej 55. Ostatnio wprowadziła na rynek nowe wyroby: ciastka francuskie ze szpinakiem i serem feta, ciastka półfrancuskie, torty z mascarpone, czyli serem z Lombardii. Ryszard Gądek zawsze lubił eksperymentować.